Krzysztof Jaxa Kwiatkowski
Bez względu na to jaką drogę duchową wybraliśmy w życiu jeden przyświeca jej cel: odkrycie sensu istnienia i chęć wyzwolenia się z problemów życia doczesnego. Nie ma innego powodu, dla którego można prowadzić jakiekolwiek „życie duchowe” i dodatkowo poświecać mu ogrom swojego czasu. Życie doczesne musimy przeżyć jak najlepiej potrafimy w swej człowieczej formie, a na temat życia po śmierci możemy jedynie porozmawiać z przyjaciółmi powołując się na różne filozofie, snując przypuszczenia i domysły.
Jeśli prowadzimy w pełni szczęśliwe życie i nic nas nie uwiera, nie mamy problemów z rzeczywistością ani z samym soba, jeśli mamy poczucie spełnienia, gdy przenika nas totalna MIŁOŚĆ i życzliwość w stosunku do innych ludzi i całego świata – to nawet nie powinniśmy myśleć o jakiejkolwiek próbie zmian! Nie potrzebna jest wiec żadna filozofia, religia czy poszukiwanie dziury w całym.
Duchowość się w życiu pojawia. Duchowość wywołuje przemożna instynktowna tęsknota za poznaniem prawdy dotyczącej naszego istnienia. Może się też pojawić na skutek radosnych albo tragicznych wydarzeń w życiu, gdy przyciśnieci przez jakieś zdarzenie nagle podświadomie zaczynamy pytać o sens egzystencji.
Duchowość moze być stymulowana i rozwijana poprzez czynniki kulturowe (np. przez religie) – niemniej w tym przypadku zdarza się to niezwykle rzadko bo przyjęcie zewnętrznego, nieswojego punktu odniesienia najczęściej buduje jedynie mocną identyfikację intelektualną blokujacą rozwój życia duchowego.
Wiedząc jednak czemu służy religia czy filozofia można ją wykorzystać z wielkim powodzeniem jako instrument do osiągnięcia stanu wyższej świadomości, oświecenia, zbawienia, nirwany, mokshy czy jakkolwiek byśmy nie nazwali naszego celu.
Podobnie gdy wbijamy gwóźdź w ścianę bierzemy do ręki młotek (narzędzie) tak samo aby osiagnąć nasz cel duchowy posługujemy się „narzędziami” (filozofiami religijnymi, jogą itp) wspierającymi nasz umysł we wchodzeniu na wyższy stan świadomości.
Poprzez wyższy stan świadomości rozumiem widzenie rzeczywistości taką jaka jest a nie taką jaka nam się wydaje, ze jest.
Nasze ludzkie rozpoznanie rzeczywistości dokonuje się za sprawą naszych 5 zmysłów. Tak więc jest ono ograniczone karmą (czyli w naszym przypadku wcieleniem ludzkim) i różni się od „widzenia rzeczywistosci” przez inne formy organiczne czy nieorganiczne (ślepy kret rozpoznaje świat w inny sposób, drzewo w lesie w inny a niewidzialna dla nas bakteria jeszcze w inny). Nasze pięć zmysłów interpretuje sygnały zewnętrzne i przesyła do mózgu, który jako bio-komputer analizuje je wszystkie i samoczynnie wydaje wynik w postaci myśli. Czyli rzeczywistosć odbieramy jako wynik analizy sygnału odebranego przez nasze ludzkie zmysły. Niemniej widzimy rzeczywistość tak jak widzimy jedynie poprzez nasze ograniczenie karmiczne, nie jest więc to postrzeganie obiektywne.
Różne rodzaje cierpienia i problemów są wynikiem naszej karmy (wcielenia) i karmicznego postrzegania rzeczywistosci. Przy obecnym poziomie rozwoju nauki możemy założyć, że jedynym gatunkiem na planecie Ziemia posiadającym intelektualnie świadomy umysł jest czlowiek. I to wlasnie ten pędzący samoistnie ludzki umysł, pełen pomysłów, idei, lęków, neurotycznych strachów, ograniczeń, wyobrażeń, poddawany wiecznej stymulacji zewnętrznego swiata, jest przyczyną problemów. Co wiecęj – umysł każdego człowieka działa co prawda w taki sam sposób ale zawartosć jego jest zawsze nieco inna z powodów różnych uwarunkowań zewnętrznych (fizycznosć, środowisko, kultura, rodzina, wyksztalcenie, emocjonalność, wydarzenia traumatyczne itd). Stąd też każdy człowiek na Ziemi zachowuje sie inaczej, mysli i czuje inaczej, interpretuje rzeczywistosć inaczej.
W każdym człowieku istnieje więc wewnętrzny indywidualny i niepowtarzalny potencjał. Nie jest to jednak potencjał rozumiany jako narzędzie do zarabiania pieniędzy (choć może byc ono efektem ubocznym) ale raczej jako sposób do dokonania pełnej ekspresji swojego życia, do „bycia sobą”, do odkrycia „planu” jaki wyznaczyła nam Natura czy też pojęciowy Bóg.
Uwolnienie tego potencjału dokonuje się na drodze wolności osobistej i w konsekwencji życia duchowego. Nasze wieczne rozterki, konflikty z sobą i z innymi, nasze EGO odpowiedzialne za wojny i agresję – to wszystko dzieje się za sprawą nierozpoznania „faktycznej” rzeczywistości przez rozszalaly umysł. Nie znaczy to, że ta rzeczywistość dookola nie istnieje, nic bardziej mylnego – ona jest jak najbardziej prawdziwa! To nasze postrzeganie jest iluzoryczne i jest złudzeniem – widzimy fałszywy obraz rzeczywistosci poprzez nasze ograniczenie i budujemy całe nasze życie na tym fałszywym wyobrażeniu. Nasz umysł świadomy sam siebie uważa za super inteligentny i odcina nas poprzez zjawisko EGO od jego istoty. To myśli kreowane przez umysł są najwiekszym wrogiem duchowości i tym samym „przebudzenia” czy „widzenia” rzeczywistości taką jaka jest. Oczywiście słowo „wróg” jest wyłacznie przenośnią bo w rzeczywistości materialnej umysł świadomie wykorzystany może być naszym potężnym sprzymierzeńcem.
Prawdziwe rozpoznanie świata na drodze praktyk duchowych czyni życie spokojnym, pełnym zaufania do celowosci naszej egzystencji i uwalnia nasz życiowy potencjał.
I tu najważniejsze: rozpoznanie rzeczywistości NIE polega na ZROZUMIENIU INTELEKTUALNYM. Rozpoznanie polega na przejściu przez bariere zmysłów, pozbyciu sie „polegania” na zmysłach, jest wiec odmiennym stanem świadomości (choć ta definicja moze komplikować sam proces zmian na drodze praktyk duchowych bo wlaśnie należy odrzucić wszelkie możliwe etykiety i nazwy). Rozpoznanie jest wreszcie jedyną naszą prawdziwą tożsamością.
Droga do poznania rzeczywistości jest żmudna i trudna (ze względu na grzech główny – IGNORANCJE stworzoną przez egotyczny umysł a bedącą wynikiem naszego karmicznego ograniczenia) . Stąd powstały rozmaite narzędzia ułatwiające wkroczenie na tę drogę i kontynuowanie wewnętrznego rozwoju.
Każda religia czy starożytna filozofia jest drogą dotarcia do naszego prawdziwego „ja”. Nie tego stworzonego przez EGO ale tego określającego kim naprawde jesteśmy. To prawdziwe „ja” wyłania się w ciszy umysłu, to jest stan pełnej ekspresji naszej podświadomości a nie intelektualne wyobrażenie o sobie. Na drodze praktyk duchowych to umysł sam siebie obserwuje, staje się widzem i przedmiotem w tym samym czasie. Nie wystepuje tu żadne zjawisko dualizmu, żadnego podziału, żadnej separacji czy polaryzacji. Umysł jednoczy się z „całością”, ze źródłem życia, z pojęciowym „Bogiem”.
Gdy staramy się okiełznać dzikiego konia za pomocą lejcy i cugli – to jest właśnie umysł pełny EGO, ograniczający cały potencjał zwierzęcia. Gdy zdejmiemy wszelkie krępujace go więzy koń natychmiast puści się galopem w kierunku tylko jemu znanym, zgodnym z naturą zwierzęcia, zgodnym z „wyższym zamierzeniem” – to jest wlasnie ekspresja pełnego potencjału.
Taki rezultat możemy sami osiagnąc przez sytematyczną praktykę prowadzącą do stanu medytacji (czyli stanu ciszy umysłu, w którym uzewnętrznia się nasz pełny potencjał). Osobiście znajduję joge, Tantrę lub wewnętrzne style „sztuk walk” (m.in. Tai Chi) jako najbardziej skuteczne „fizyczne” narzędzia pozwalające na rozpuszczenie EGO do takiego stopnia, ze możliwy jest dalszy proces rozwoju. Niemniej alternatywne drogi można znaleźć w każdej religii proponującej kontemplację, skupienie, modlitwę, rytuały prowadzące do stanu medytacji.
Nasze ciało wraz z umysłem jest bramą do medytacji. Stąd wiec wszelkie praktyki prowadzące do stanu medytacji poprzez ciało są najbardziej skuteczne, przynajmniej na początku drogi.
Medytacja jest stanem umyslu a nie czynnoscią, którą się wykonuje. Medytacja pojawia się pod wpływem świadomej praktyki (np. joga, tai chi, modlitwa, kontemplacja) lub gwałtownych i najczęsciej zagrażających życiu wydarzeń gdy zatrzymują się wszystkie ludzkie zmysły (niemniej ten stan jest krótkowtrwały podobnie jak stan pod wpływem niektórych narkotyków).
Każda filozoficzna droga duchowa (np. chrzescijaństwo, buddyzm, hinduizm, islam, judaizm) lub narzędzie „medytacyjne” (ale samo nie będące religią czyli np. joga czy Tai Chi) prowadzą do stanu medytacji i dalszego rozwoju na drodze medytacji. Po to zostaly stworzone (lub raczej odkryte) aby służyly ludziom będącym na drodze duchowej. Filozofie religijne są drogowskazami, mapami drogowymi, instrukcją działania i opisem drogi do Boga (poprzez drogę do Boga rozumiem proces podnoszenia sie świadomosci – w Hinduizmie i Jodze opisanej jako boginii Kundalini, w chrześcijańskiej Biblii – np. Apokalipsa św. Jana, życie i śmierć Chrystusa). Teksty pisane w różnych tradycjach i zawsze językiem metafizycznym (procesy opisujące podnoszenie się świadomości ukryte pod postacią symboli i metafor) – są nie do odczytania przez kogoś kto nie jest na drodze duchowej a jednoczesnie są prawdziwym skarbem w świadomych rękach. Nie ma to znaczenia jaką drogę duchową się obierze – wszystkie są tym samym i prowadzą do jednego celu, pomimo, że mają różne tradycje. Niemniej najprościej wybrać jest drogę duchową, z którą potencjalnie związana jest nasza kultura (rozumiejąc i praktykując solidnie jedną drogę mozna zrozumiec wszystkie inne) bo nie powstają konflikty myślowe i tozsamościowe (np. czlowiek wychowany w kulturze chrześcijańskiej ma bardzo niewielkie szanse wejść w stan umysłowy / mentalny właściwy buddystom – i odwrotnie).
Wyobraźmy sobie, że człowiek pierwotny znajduje nowiuśki rower. Musi przeczytać instrukcję (czyli musi nauczyć się języka pisanego) i dowiedzieć się do czego rower służy. Może też instynktownie rozpoznać czym ów pojazd jest ale tu powinien zapoznać sie z instrukcją czy aby na pewno dobrze rozpoznał przeznaczenie roweru i jego elementów. I najważniejsze – musi podjąć praktyczne próby jazdy na rowerze (co zapewne nie bedzie łatwe!) bo od samego przeczytania instrukcji nie nauczy się prowadzić pojazdu.
Czym grozi nie przeczytanie instrukcji obsługi roweru? Jesli nasz przykładowy bohater nie rozpozna do czego rower służy może go nosić na głowie jako ozdobę. Może tez próbowac używać go jako narzędzie do rozbijania skał. Może tez siadać na siodełku ale bez próby wykorzystania całości potencjału roweru. Itd itd.
Instyntownie nasz człowiek pierwotny może jednak rozpoznać do czego rower służy. Niemniej oprzyrządowanie dodatkowe sprawi mu trudność i jako niepotrzebne (nierozpoznane) może byc usunięte lub zniszczone. W ten sposob rower może ulec uszkodzeniu, może być wyrzucony na śmietnik ze względu na małą przydatność (a raczej niezrozumienie) lub nasz bohater może zrobić sobie krzywdę próbując na rowerze jechać.
Analogicznie Bibilia, Wedy, Tora, Koran, Bhagavat Gita… Jeśli znamy język metafizyki, możemy zrobić dalszy krok – pisma są instrukcją obsługi. Jesli go nie poznamy to będziemy polegali na domysłach, wyobrażeniach, mylnych interpretacjach. Stąd nasz umysł intelektualny może nam bardzo tutaj pomóc aby podjąc decyzję o rozwoju duchowym i w zdobywaniu wiedzy potrzebnej w procesie wzrostu. Ale sam intelekt nie zastąpi samej praktyki bo duchowość zaczyna sie tam gdzie znika myśl, przywiązanie, wyobrażenie czy spekulacja a zaczyna sie wyłącznie świat wyciszonego umysłu i glębokie zrozumienie. To osiągamy w stanie medytacji poprzez różne formy praktyki.
Do rozpoczęcia praktyki potrzebna nam jest wolność. Wolność ciała, woli i umysłu. Można polegać intuicyjnie na swoich doświadczeniach ale pisma bedące instrukcjami (Biblia, Wedy itd) mogą nam pomóc zrobić wielki krok naprzód unikajac pułapek związanych z ego, z psychiką ludzką, wyobrażeniami, tożsamoscią itd.
Określenie „na drodze duchowej” nie oznacza kogoś, kto intelektualnie decyduje, że znajduje się na drodze duchowej (to jest zjawisko EGO i tworzonej przez niego falszywej identyfikacji).
Przez bycie na drodze duchowej mam na myśli praktykę i doświadczanie stanu medytacji. Stan medytacji to nie OŚWIECENIE czy ZBAWIENIE a jedynie droga tam prowadząca. I niestety jedyna droga. Bez względu na wiarę, rodzaj religii, przyjęte dogmaty itd.
Poprzez niezrozumienie czym jest droga duchowa, medytacja i czemu naprawdę one służą, osoba praktykująca (czy tzw. wierząca) narażona jest na wpadniecie w sidla EGO i w konsekwencji na trwałą identyfikację ze swoim wyznaniem, filozofią, poglądem itd. Tożsamość religijna to nie duchowość. Duchowość pojawia sie gdy znika jakakolwiek tożsamość. Religia, joga, Tai Chi są nam potrzebne jako NARZĘDZIA do osiągnięcia celu a nie jako identyfikacja określająca naszą przynależnosc (powodująca, ze czujemy sie egotycznie bezpieczni ze swoją wyznawaną religią wśród podobnych do nas osób).
Częste praktykowanie i wchodzenie w stan medytacji uspokaja rozbiegany umysł a w ciele fizycznym obniża ciśnienie krwi, prowadzi do stabilizacji hormonów, poprawia ogólne zdrowie, zwiększa koncentrację, likwiduje choroby krążenia, podnosi swiadomość i wywołuje poczucie szczęścia. Medytacja rozpuszcza EGO i eliminuje konflikty z sobą i otoczeniem. Powoduje, że podejmowane decyzje pochodzą „z serca” (z miłosci istnienia) a nie z rozbieganego umysłu pełnego neurotycznych wyobrażen, chęci zysku czy jakichkolwiek innych egoistycznych korzyści.
meditation pic
Praktykowanie i osiągnięcie stanu medytacji jest jeszcze czymś więcej. Jest najlepszym dowodem na „funkcjonowanie” praktyki, na faktyczne jej działanie. Intelektualne rozumienie pustki u Buddystów czy koncepcji Boga w religiach objawionych nie doprowadzi nas nigdzie dalej. Odmawianie modlitwy bez kontemplacji czy jej metafizycznego zrozumienia jest ślepym korytarzem. Bez wejścia w stan medytacji nic się nie stanie. Nic się nie wydarzy. Stąd ślepe przyjęcie dogmatów jest absolutnym błędem na początku praktyki. Co więcej, tzw wierzący nie powienien o dogamatach nic wiedzieć bo natychmiast po przyjęciu dogmatów „na słowo” zaczyna się z nimi identyfikować i staje się to jego najwiekszą pułapką w drodze duchowej. Założenie, że wiara w dogmaty jest błogosławienstwem jest sprytną socjotechniczną sztuczką i tak naprawdę nie służy praktykującemu. Ale w stanie medytacji i kontemplacji większość dogmatów religijnych wydaje się absolutnie poprawnymi i uzasadnionymi.
Medytacja proponuje coś innego – przede wszystkim daje „namacalne” i wymierne rezultaty w ciele fizycznym i psychice, które każdy praktykujący może po jakimś czasie sam w sobie rozpoznać. Jest najlepszym dowodem, że praktyka działa. W stanie medytacji „wszystko dzieje się samo” bez względu na to czy nasze EGO identyfikuje się z taką czy inną filozofią. Medytacja działa zawsze tak samo i rozpuszcza EGO.
Istnieją różne formy praktyki prowadzące do medytacji. Wspomniana wcześniej joga, Tantra, Tai Chi i inne wewnętrzne style prowadzą w prostej linii do medytacji. Można też stosować bardziej czy mniej dynamiczne formy praktyki; medytacja może się pojawić podczas biegania, wspinaczki, jazdy na rowerze, tańca, głębokiej relaksacji spowodowanej spacerem, kaligrafią a nawet paleniem papierosa. Medytacja może wystąpić podczas kontemplacji religijnej (ale tylko przy bardzo świadomym zrozumieniu powtarzanych modlitw, rytuałów czy mantr). Można kontemplować i medytować na mandalach i yantrach (w chrzescijanstwie np. na Krzyżu – znając jego matafizyczne znaczenie).
Trzeba tez pamietać, ze medytacja nie jest religią ani formą wiary. Jest praktyką i drogą. Jest narzędziem prowadzącym do stanu przebudzenia. Filozofia religijna i praktyka medytacyjna to dwa różne narzędzia reprogramujące i stymulujące umysł. Później zostaje juz tylko droga. A na samym końcu poszukiwań nawet droga znika. Znikają też narzędzia, znika medytacja i każda religia. To koniec poszukiwań. To koniec karmy. To prawdziwa pustka i prawdziwy Bóg. Połączenie ze wszystkim i wszystkimi. To prawdziwe zjednoczenie.
Życzę wszystkim wspaniałych doświadczeń na drodze medytacji.
Krzysztof Jaxa Kwiatkowski